środa, 15 czerwca 2016

Agility - treningowe zawody o paprykarz!

     W niedzielę 05.06.2016 wybrałyśmy się na nasze pierwsze zawody agility. Bardzo się nimi stresowałam oczywiście niepotrzebnie.
Sucz jak zwykle wspaniała, nie zawiodła mnie.
Nie obyło się bez łez szczęścia jak i prawie ze smutku.

     Na zawody jechałam z nastawieniem byleby suka nie zwiała mi z toru. Szczerze nie liczyłam na wygraną, bo wiedziałam, że w każdej chwili może uciec do psa. Ale już teraz wiem, że tak się nie stanie. Mamy problem z mijaniem psów na smyczy, a na zawodach to całkiem inna bajka. Nuka totalnie olewa innych, czteronożnych kolegów. 
     Po jakiejś godzinie spędzonej w klatce przed startem wzięłam ją na siku. Poszłyśmy w krzaki tam suczi się załatwiła i czekałyśmy na naszą kolej. Gdy już miałyśmy wchodzić na start podeszła pani do ogrodzenia i niedaleko nas przebiła balona... Wtedy już wiedziałam, że nic nie wyjdzie z tego biegu, bo Nuka boi się takich dźwięków (długa historia).
Poszłyśmy na start Nuka była spanikowana, zaczęła uciekać i dostałyśmy disa. Trochę przykro mi się zrobiło, ale mówi się trudno. Czekały nas przecież jeszcze dwa biegi!
     Puczi grzecznie siedziała w klatce do następnego startu. Tutaj już nie popełniłam tego błędu i wzięłam ją później na tor. Oczywiście nie obyło się bez siku.
Fot. Jagoda Buchting
Gdy dochodziłyśmy do ogrodzenia zaczęło się wyrywanie ze smyczy... Ale! Wcześniejsze rozbawienie suczy coś dało i móżdżek zaczął pracować. Byłam mega zestresowana, jednak udało się. Nuka wystartowała i pięknie pobiegła! Nie byłam gotowa na ten start, co przyczyniło się do tego, że wyglądałam jak poruszająca się kaleka.
Skończyłyśmy z czasem 18,30 sek i 5 punktami karnymi za zrzutkę.
     Po biegu poszłam sobie z Nuką i na boku zaczęłam płakać... Były to łzy dumy i szczęścia. O jejku jaka ja byłam prze szczęśliwa i dumna z tego kundla. 
Niby zwykłe treningowe zawody, ale takie przełamanie spowodowało, że nie mogłam się powstrzymać. 
Poszłam "odstawić" psa do klatki i ruszyłam w stronę wyników. A tam takie zaskoczenie i pierwsze miejsce. Ojej jaka ja byłam dumna!
     Widziałam po Nuce, że jest już zmęczona, ale czekał nas jeszcze bieg niespodzianka. Chodziło w nim o to, żeby zbierać do wiaderka piłeczki, które leżały na krzesłach obok tuneli. Za każdą zebraną piłkę (a można było wziąć 4) był odejmowany czas. Tutaj również nie liczyłam na żadne miejsce, bo psów było aż 38. Podczas biegu było dużo śmiechu i ogólnego fun'u.
Organizatorzy wywiesili kartki z wynikami. Tutaj znowu wielkie zaskoczenie, bo skończyłyśmy na drugim miejscu! 
     Pierwsze zawody uważam za bardzo udane... Oby więcej takich!

Pozdrawiamy A&N

10 komentarzy:

  1. Wow ! Gratulujemy :) Bardzo dobrze Wam poszło. Mnie by stres zżarł na zawodach i pewnie wyglądałabym jak mysz która zobaczyła kota.. Oby tak dalej !

    Pozdrawiamy
    Biały Krukk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ja też biegałam jak ostatnia pokraka!
      Dziękujemy za miłe słowa!

      Usuń
  2. Więcej wiary w siebie i w Nukę, a będzie jeszcze lepiej!
    Jak na pierwsze zawody - poszło Wam bardziej niż bardzo dobrze.
    Gratuluję i pozdrawiam c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie u mnie jest problem, że totalnie w nas nie wierzę i chyba czas to zmienić.
      Dziękujemy!

      Usuń
  3. Gratulujemy! Pierwsze koty za płoty! My dopiero jesteśmy po pierwszym treningu agility jutro drugi! Narazie uczymy się biegania przez tunel (Dżoker biega na tunelu niestety). Oby tak dalej i życzy samych sukcesów ;).

    wildjackjoker.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam za Was kciuki! Jeszcze będziecie wymiatać!

      Usuń
  4. Gratulacje!!! A ta co psów nie widzi?? Przecież wiadomo, że niektóre psy mogą się bać nagłych, głośnych dźwięków.
    Życzymy więcej takich wyników!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie tor mógłby być ustawiony troszkę dalej, a nie przy samych budkach z balonami i strzelającymi diabełkami...
      Dziękujemy!

      Usuń
  5. Gratulacje i więcej takich wyników!

    OdpowiedzUsuń